Ja miałam przyjemność wzięcia udziału w kampanii, gdzie dostałam, a właściwie Julka dostała zestaw kosmetyków. Nie będę wszystkich opisywała po kolei, bo nie chce was zanudzać. Napisze tylko, że kosmetyki świetnie się rozprowadzają, szybko wchłaniają, nawilżają i odżywiają skórę. Duży plus za formułę "no more tears", dzięki czemu moje rozbrykane dziecko nie płacze, gdy pianka wpadnie do oczu-sprawdziłam na sobie i faktycznie oczka nie pieką.. Powstały dzięki współpracy pediatrów i dermatologów, są rekomendowane przez PTA, i co ważne nie zawierają parabenów ani mydła.
Opakowania świetne w kolorze lawendowym, zgrabne, i łatwe w otwieraniu.
No i najważniejsze -zapach-lawenda zawsze kojarzyła mi się z babciną szafą i molami, a tu delikatny, subtelny, śliczny, nie drażniący nosa zapaszek. Przyznam ,że podbieram jej te kosmetyki i biorę kąpiel lawendową. Tata też uznał, że pięknie pachną te jego dwie baby.
Linia ma wspomagać zasypianie, więc u nas to jest tak, że nadal ciężko zasypiamy, kombinujemy co tu zrobić, żeby nie iść lulać. Jednak jest sukces, bo jak już Julka uśnie, to naprawdę śpi spokojniej, nie rzuca się w śpiku, nie wędruje po całym łóżku, tak więc coś w tym jest i chyba rzeczywiście aromaterapia na nią działa, zresztą ja po użyciu mleczka też czuję się troszkę spokojniejsza i wyluzowana.
To, że produkty otrzymałam nie ma wpływu na moja ocenę, bo już kupiłam w Rossmanie kolejny krem i żel do mycia ciała dla Julki( czytaj dla mamy też). Na szczęście trafiłam na promocję , bo normalna cena jest dość duża, około 20 zł, a ja kupiłam za 11 zł.
0 komentarze:
Prześlij komentarz