Mój krem Nr 11 i 12 czyli Fitomed i moje kolejne zauroczenie

Autor: Unknown 1 komentarze
Moja cera, totalna złośnica, w wieku 30 lat, powinnam już spokojnie skupić się na porządnej pielęgnacji przeciwzmarszczkowej, ale nie, bo oczywiście, moja skóra musi się "fochnąć" i pokazać na co ją stać, Przed miesiączką, potrafi nawiedzić twarz syfkami, teraz to nawet już lubi wyskoczyc jakaś krostka nawet w okolicach owulacji, no świruje, a ja ją tak szanuję i o nią dbam, wdzięczna, nie ma co!.
No nic, nie narzekam, tylko ratuję ją jak mogę. Tym razem trafiły do mnie kosmetyki polskiej marki Fitomed, które wcześniej juz miałam przyjemność stosować, a ich płyn oczarowy kupuje namiętnie już od prawie 4 lat. Kosmetyki mają świetne, bo bardzo naturalne, ziołowe. Bardzo je lubię.


Mój krem Nr 11 przeznaczony do cery tłustej i mieszanej z rozszerzonymi porami
Skład: świeży napar ziołowy z oczaru wirgińskiego, pięciornika i skrzypu (ok 80%), olej z czarnuszki siewnej
Substancje czynne: garbniki, flawonoidy, krzemionka, olejki eteryczne, nnkt.
Działanie opiera się na obecnym w kremie świeżym wyciągu wodnym (ok. 80%) z ziół o wysokiej zawartości garbników tradycyjnie stosowanych w fitoterapii  Substancje czynne zawarte w naturalnych składnikach kremu mają właściwości ściągające rozszerzone pory i wygładzające. Dodatek oleju z czarnuszki siewnej (jednego z nielicznych olejów używanych w pielęgnacji cery tłustej) stabilizuje barierę lipidową naskórka.    
Właściwości krem o lekkiej konsystencji i naturalnej nucie ziołowej.



Opakowanie kremu, to niepozorne, pastikowe okrągłe pudełeczko ,pojemności 50 ml. zabezpieczone sreberkiem. Sam krem po otwarciu mnie bardzo zdziwił, bo jest koloru lekko brunatnego, muszę przyznać, że nie wyglądał zbyt zachęcająco. Do tego ten zapach dość intensywny bardzo ziołowy. Bałam się go bardzo, no jak tak zioła, teraz latem, będzie mnie wysuszał, nie wiadomo co mi zrobi, miałam do niego kilka podejść, nakładałam i czekałam na reakcje skóry, bałam się podrażnień. Naprawdę zanim go nałozyłam na dłużej minął co najmniej tydzień.Strasznie się bałam tego ziołowego aromatu. Na szczęście nic się nie działo złego. Ach bo człowiek zwyczajny perfumowanych kosmetyków, nie potrafi docenić naturalnych, zdrowych zapachów.Zapach jednak szybko się ulatnia, wiec nie ma problemu.  Na mojej skórze rozprowadza się dość ciężko, tak jakby tępo,dodatkowo pozostawia po aplikacji lekki film dlatego  postanowiłam go stosować na noc. I powiem Wam, że jestem bardzo zadowolona, pory są ściągnięte, skóra wygładzona, a wypryski i krostki złagodzone juz po pierwszym użyciu na noc. Koi podrażnienia,ściąga, ale też nie wysusza, skóra jest przyjemna, i miękka w dotyku. 


Mój krem Nr 12 do cery tłustej i trądzikowej 
Skład: świeży napar ziołowy z pomarańczowych płatków nagietka, bratka polnego, lukrecji gładkiej (ok. 80%), olejek z drzewka herbacianego, olej z czarnuszki siewnej. 
Substancje czynne: saponiny, flawonoidy (rytynozyd, kwercetyna), fitosterole, kumaryny, olejki eteryczne, nnkt.
Działanie: opiera się na obecnym w kremie świeżym wyciągu wodnym (ok. 80%) z ziół tradycyjnie stosowanych w polskiej fitoterapii i antyseptycznego działania olejku z drzewka herbacianego. Substancje czynne zawarte w naturalnych składnikach kremu mają właściwości oczyszczające i zmiękczające zatkane ujścia gruczołów łojowych. Dodatek oleju z czarnuszki siewnej (jednego z nielicznych olejów używanych w pielęgnacji cery tłustej) stabilizuje barierę lipidową naskórka.
Właściwości: krem o naturalnej nucie ziołowej szybko się wchłania. Zmiękcza skórę bez pozostawienia tłustego filmu. Wykazuje właściwości matujące. 




Krem Nr 12, to również małe plastikowe pudełeczko, tutaj juz mamy biały kolor, ale zapach nadal ziołowy, w pewnym momencie już go tak polubiłam, że aż mi było smutno, gdy się juz ulatniał. Nr 12 jest lżejszy od swojego brata, łatwiej się rozprowadza, szybko wchłania, wiec stosowałam go na dzień. Fajnie sie sprawdził, bo również nie wysusza, spokojnie można go stosować pod makijaż i co ważne nie zostawia filmu. Skóra długo pozostaje matowa, nie świeci się, po dłuższym stosowaniu, ok. miesiąca zauważyłam, że skóra wydziela mniej sebum, na upalne dni działa rewelacyjnie.

Tak jak wspomniałam na poczatku, kremy znajduja się w nie rzucających sie w oczy  opakowaniach, etykiety nie krzyczą z daleka "wybierz mnie!" Ale te niepozorne pudełeczka kryja w sobie wielką moc ziół i naturalnych składników. Nie znajdziemy w nich substancji zapachowych, parabenów, barwników, za to mamy porządny zestaw naprawczy dla skóry mieszanej, tłustej i trądzikowej. 
Bałam się ich odrobinę, przyzwyczajona do kremów napakowanych chemią i konserwantami, jednak niepotrzebnie, a tak jak te kremy poprawiły stan mojej skóry, to jeszcze żadne tak sie nie sprawdziły.
Nazwa adekwatna do produktu- Mój Krem , to naprawdę moje kremy.
Planuję kupić krem nr 11mojej nastoletniej siostrzenicy na urodziny, pewnie się zdziwi, myśle, że się nie obrazi, kiedy pozna jego działanie.

Odżywcze żele pod prysznic od Dove

Autor: Unknown 14 komentarze
Wieczorny prysznic, to jedna z moich ulubionych czynności. Wspaniale relaksuje, odpręża i przygotowuje ciało do zabiegów pielęgnacyjnych. Uwielbiam tę chwilę, gdy dzieci już słodko śpią, mąż zajęty  jakąś pasjonującą stroną dotyczącą motoryzacji, a ja wreszcie po całym ciężkim dniu mam chwilę dla siebie. Właśnie wtedy potrzebuję kosmetycznego dopieszczenia. W zasadzie żele pod prysznic zmieniam często, dla mnie jest ważne, by miały przyjemny zapach i nie wysuszały skóry, nie pogardzę też  porządną  pianką  i wydajnością.
                                               
                                                Dziś mam dla was trzy  żele z Dove,:

        Odżywczy żel pod prysznic Purely pampering    Mleko kokosowe z płatkami jaśminu 


Otocz swoje ciało słodkim zapachem mleczka kokosowego i eterycznymi nutami płatków jaśminu, zapewniając swoim zmysłom kojącą terapię. O piękną skórę i jej odpowiednie odżywienie zadba formuła Nutrium Moisture™. Codzienne stosowanie pozwala zachować ten efekt na długi czas.



                 Odżywczy  żel pod prysznic Purely pampering     Krem pistacjowy z magnolią


Żel pod prysznic z kremem pistacjowym i magnolią Dove Purely Pampering zawiera formułę Nutrium Moisture™– unikalne połączenie składników odżywczych naturalnie występujących w skórze. Już pod prysznicem pielęgnuje naturalne piękno skóry i nadaje jej gładkość i miękkość. Zmysłowa kompozycja zapachowa kremu pistacjowego i magnolii gwarantuje odprężenie i relaks.


                                  Odżywczy żel pod prysznic            Deeply Nourishing
 


Odkryj prawdziwe piękno i pozwól sobie na odżywczy seans z Dove Deeply Nourishing – prawdziwym klasykiem gatunku. Odżywczy żel pod prysznic Dove zawiera formułę NutriumMoisture™, dzięki czemu unikalna kompozycja składników nawilżających została wzbogacona o lipidy identyczne z tymi naturalnie występującymi w skórze. Wchłania się i doskonale odżywia warstwy naskórka podczas kąpieli. Codzienne stosowanie pomaga przywrócić naturalne piękno skóry i zachować je na długi czas.

Żele znajdują się w dobrze wyprofilowanych plastikowych butelkach, dostępne pojemności, to 250, 500 oraz nawet 750ml. Zamknięcie typu "klik" . Wygodne, choć szkoda, że nie można ich stawiać na zakrętce. Szata graficzna bardzo przyjemna, choc opis w języku polskim, gdzieś tam ginie wśród mnogości literek. i trzeba bardzo wytężyc wzrok by doczytać. 
Wszystkie trzy żele maja podobną konsystencję, wyjątkowo treściwe, rzadko się takie spotyka,  przypominają gęstą śmietanę, Świetnie rozprowadzają się na skórze, pieniąc się wyśmienicie (choć może nie tak bardzo jak w reklamach marki). Ja zastanawiałam się, jak to gęste cudo będzie się umiało pienić. 
 Uwierzcie mi, są tak gęste, ze zdążyłam porobić zdjęcia, 
                                                                    a nawet odebrałam telefon, tylko kilka milimetrów spłynęły z dłoni.


 Myją ,łatwo się spłukują,  pozostawiają skórę przyjemnie gładką, i nawilżoną, nie mam potrzeby stosowania balsamu. Mimo, że składy nie są zbyt imponujące, nie zauważyłam żadnych negatywnych skutków, a wręcz przeciwnie-skóra jest miękka, bez podrażnień. Zauważyłam, że moja Julka podbierała mi żele, bo wracając z toalety zawsze pachniała właśnie nimi, u niej również nie zauważyłam podrażnień czy uczulenia na składniki. 
Fajnie sprawdzają się podczas golenia nóg, bo maszynka idzie gładko, i mimo tej gęstości, nie zapycha się, a skóra po goleniu nie jest podrażniona. 
Muszę zaznaczyć, że po  Deeply Nourishing jest bardziej delikatny i troszkę lepiej nawilża skórę. 
Żele wydają się być dość drogie, jednak dla komfortu gładkiej skóry, tej gęstości i tych przyjemnych, choć lekko mydlanych zapachów warto, od czasu do czasu użyć ich pod prysznicem.
Moim ulubionym zapachem, jest granat, którego używam już od bardzo dawna. Zarówno kokos, pistacja, jak i Deeply, bardzo mi odpowiadają. 
Jakie zapachy skradły Wasze noski ?

Nutrilogie 2 od Vichy ratunek dla skóry odwodnionej

Autor: Unknown 20 komentarze
Cera mieszana, jedna z najbardziej problematycznych w pielęgnacji, tłusta w strefie T i sucha na policzkach. Potrzebuje różnych kosmetyków i sporo uwagi, bo jest kapryśna i potrafi nam sprawiać różne niespodzianki w postaci nowych wyprysków, lub bardzo przesuszonych policzków.
Ja swoją katowałam gruboziarnistymi peelingami, stosowałam tylko kremy nawilżająco -matujące na całą twarz, myłam ją żelami do skóry tłustej lub mieszanej. 
Niestety cały czas było z nią coś nie tak, rano budziłam się i po prostu bałam się ziewnąć, bo skóra była bardzo napięta, w ciągu dnia miałam ochotę zmyć z siebie makijaż  i włożyć twarz do miski z zimną wodą, po to by ją nawilżyć. Kiedy udało się ją fajnie zmatowić, to znów wołała "pić", kiedy ją odżywiłam jakimś kremem, lub maseczką, to wyskakiwały zaskórniki, Słabe nawilżenie, to znak dla skóry by, zaczęła produkować więcej sebum dla ochrony, za dużo sebum-nowe syfki i tak kółko się zamykało, a moja skóra wariowała. 
Dopiero wizyta u  dobrej  kosmetyczki  uzmysłowiła mi, że skóra mieszana nie lubi wody i mydła, nie znosi toników z alkoholem  (to akurat wiedziałam, bo już od dawna stosuję mincelki) , poleciła zamienić peelingi mechaniczne, na enzymatyczne, i zmienić metodę nakładania kremów, czyli na strefę T używać kremy przeciw wydzielaniu sebum, a na policzki i dekolt stosować nawilżająco-odżywcze. Myć twarz mleczkiem.
Kosmetyczka odkryła,  że oprócz cery mieszanej, mam też cerę bardzo odwodnioną, stąd te wszystkie przeboje ze skórą. Mój plan odnowy skóry był prosty, trzeba pić więcej wody, i  znaleźć taki krem ,który dobrze nawilży i odżywi  moją odwodnioną cerę. No więc nawilżmy się .
Mój wybór padł na Nutrilogie 2 od Vichy.


Producent opisuje:
"Intensywna pielęgnacja skóry bardzo suchej, redukcja uczucia suchości skóry-24h komfort. Odpowiedni dla skóry wrażliwej, testowany dermatologicznie, zawiera Wodę termalną z Vichy.
Sucha skóra nie jest w stanie prawidłowo wytwarzać własnych lipidów. w rezultacie ich niedoboru, skóra staje się szorstka w dotyku, ściągnięta, pojawiają się na niej zaczerwienienia, jest mniej elastyczna.
Składniki aktywne: opatentowane sfingolipidy, prekursory lipidów skórnych, wspomagąjace ich naturalne wytwarzanie.
Rezultaty: redukcja uczucia ściągnięcia, 24h komfort i elastyczność skóry. Sucha skóra stopniowo powraca do normalności.
Skład: Aqua, Glycerin, Prunus Armeniaca, Isocetyl Stearate, Cyclopentasiloxane, Butyrospermum Parkii, Sucrose Tristearate, Hydrogenated Polyisobutene, Petrolatum, Polysorbate 61, Stearic Acid, Stearyl Alcohol, Cera Alba, Passiflora Edulis, Macadamia Ternifolia, Carbomer, Glycine Soja, Triethanolamine, Methylparaben, Coriandum Sativum, Arginine PCA, Cholesterol, 2-Oleamido-1,3-Octadecanediol, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, Disodium EDTA, Tocopherol, Hydroxypalmitoyl Sphinganine, Buxus Chinensis, Octyl Methoxycinnamate, Butylparaben, Parfum.

Moja opinia: 
  Szklany słoiczek z plastikowym wieczkiem,  zabezpieczony dodatkowo przeźroczystą nalepeczką, oraz oczywiście kartonik.  No opakowanie jak dla mnie, nic specjalnego, prawdopodobnie nie znając marki Vichy, w ogóle nie zwróciłabym uwagi na aptecznej półce.

Sam krem, jest koloru białego, o bardzo delikatnym zapachu, lekko kwiatowym, szybko się ulatnia. Konsystencja zwarta i   gęsta, mimo wszystko bardzo łatwo i szybko wnika w skórę, jakby się wpijał w nią. 
Już po pierwszym użyciu, poczułam, że moja skóra wreszcie dostała porządną dawkę nawilżenia i odżywienia. Bardzo przyjemne uczucie, kiedy skóra przestaje być napięta, a zmienia się w elastyczną.
Ja stosowałam go na noc, ponieważ pozostawiał na skórze  tłusty, lepki  film, nie lubił się z moimi podkładami, a dodatkowo dość widocznie się świecił. Oczywiście jeśli danego dnia, nie stosowałam makijażu, to pierwszy w użyciu był właśnie On. Bardzo wydajny, co ważne biorąc pod uwagę, że jednak kosztuje ok. 70 zł. Jak dla mnie okazał się fantastyczny, naprawił moja skórę, sprawił, że jest nawilżona i jakby pełna energii. Polecam gdy potrzebujecie nawilżyć i odżywić skórę. Ja już sobie kupiłam drugie opakowanie, jak tylko będę czuła, że skóra zaczyna się przesuszać, zaraz go otwieram. Jeśli boicie się zainwestować w niego, poproście w aptekach o próbki, wiem, że często można trafić, choć ja nigdy nie miałam, wiecie jak to "na wsi"
U mnie się sprawdził świetnie.
Za kilka dni mamy Dzień Ojca, cały czas myśle, co tu mu zrobić za niespodziankę, oczywiscie będą laurki od Julki i Dominika, ale Tata na Dzień Matki "zafundował" mi kosmetyczkę, więc cos by wypadało mu też sprezentować, myslałam o koszulce z jakimś swiesznym napisem, ale to typ człowieka, który "czegos takiego nie będę nosił" , i tak przegladając strony wpadła mi na myśl taka Podusia od Majunto

Fajna co ??? 


Przenieś się do Prowansji z Le Petit Marseillais

Autor: Unknown 17 komentarze
Nie było okazji, aby się Wam pochwalić, ale zostałam Ambasadorką Le Petit Marseilliais.
W tajemniczej paczce znalazłam dwa kosmetyki myjące, próbki dla znajomych, liścik, oraz opaskę na oczy, by załozyć ją i spróbować  odgadnąć jakie nuty zapachowe ukryły się z pomarańczowych butelkach. Odgadłam? tak prawie, ale zabawa była świetna, bo nie tylko ja zgadywałam, ale i moje koleżanki. Sama paczka ambasadorska była przygotowana pięknie, już samą przyjemnością było dla mnie rozpakowanie zawartości, prosto, ale elegancko.

 Kosmetyki Lpm mają za zadanie przenieść nas w magiczny świat Prowansji, pachnącej ziołami, cudownymi promieniami prowansalskiego słońca i szumu fal Morza Śródziemnego.

Na wstępie chciałam tylko zaznaczyć, że bardzo lubię zapachy owocowe, mój faworyt, to granat z różnymi dodatkami, ale nie przepadam za cytrusowymi aromatami, nie przeszkadzają mi, ale wybierając jakiś zapach, omijam cytrynę. Więc gdybym była w drogerii i miała wybierać między żelami , na pewno te akurat ominęłabym i przyznam szczerze, że to byłby mój nieodżałowany błąd.

Zacznę może od delikatnego żelu pod prysznic o zapachu .... Werbeny i Cytryny.















Jeśli chodzi o zapach, to jestem w szoku, aromat cytryny, trawy, i w tą kompozycję wdziera się lekko słodki zapach werbeny. Nie wiem, czy próbowałyście kiedyś cukierki z werbeną, ale właśnie  zapach przypomina mi właśnie te cukierki. Świeży, rześki, lekki, przypomina mi lato, słońce, leżenie w trawie i słuchanie bzyczenia owadów.Relaksuje po ciężkim dniu i dodaje energii, nie sądziłam, że ten zapach tak mną poruszy. Szkoda, że nie mogę Wam pokazać  tego aromatu.
Sam żel jest złocisty, troszkę zbyt lejący, zbyt szybko spływa. Zamknięcie na klik, butelkę  można postawić do góry nogami. Dziurka zbyt duża, wypływa za dużo płynu. Pieni się bardzo fajnie i delikatnie oczyszcza, jednak przez lejącą konsystencję -mało wydajny. Nie wysusza skóry. Zapach unosi się w łazience, niestety znika ze skóry zaraz po wyjściu spod prysznica.


A jeśli nie przepadacie za ziołowymi aromatami, to może skusicie się na delikatny żel 2w1 pod prysznic i do kąpieli o zapachu pomarańczy i grejpfruta. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się gorzki grejpfrut, mocny i silny, ale miły aromacik. Pomarańczka gdzieś zaginęła przytłoczona. Myślę, że  fanki  cytrusów poczują się dopieszczone tym bukietem.

Opakowanie i szata graficzna ta sama jak u swojej werbenkowej siostry,jednak jest gęściejszy,  bardziej wydajny, lepiej się pieni, ale to pewnie dlatego, że można go stosować do kąpieli. Nie wiem, ja go stosuję tylko pod prysznic, przyjemnie pachnie, ale tu również zapach szybko znika ze skóry.


























Oba bukiety urzekły mój nos, pozwoliły się rozpieścić i sprawiły mi miłą niespodziankę zapachową.
Ze strony technicznej, jak dla mnie mogły by być troszkę  gęściejsze. I wielka szkoda, że same zapachy tak krótko utrzymują się na skórze. czy jeszcze je kupię?  Kupiłabym, gdyby te zapachy dłużej pozwoliły mi pobyć w słonecznej Prowansji.
Aczkolwiek na pocieszenie mogę dodać, że balsamy i mleczka Lpm pozwalają dłużej cieszyć się swoimi niepowtarzalnymi zapachami.
A Wy przeniosłyście się już nad Morze Śródziemne wraz z Le Petit? Które zapachy skradły Wasze noski?




Nowa Kampania Dove NaroDove Piękno. Jestem piękna, bo.... i wygraj koszulkę.

Autor: Unknown 7 komentarze
   
     Bardzo lubię markę Dove, nie tylko za świetne kosmetyki do pielęgnacji ciała i włosów, ale również za fantastyczne spoty reklamowe, na których przedstawia klasyczne, współczesne kobiety. Nie takie ideały kobiecości (często przerabiane w Photoszopach), tylko zwykłe, normalne  kobiety,które spotykam codziennie  na ulicy i do  do których zaliczam się i ja. Kształty nie są ważne, liczy się osoba, czyli ja i Ty i najważniejsze, ze czujemy się piękne  dla siebie. Nie bądźmy krytyczne dla siebie, każda z nas ma w sobie to coś, co nas wyróżnia i sprawia, że naprawdę jesteśmy piękne.
             Jeśli już wiecie, że jesteście piękne, to w życiu będzie Wam dużo łatwiej,



                              Kampania NaroDove Piękno - wszystkie Polki są piękne!

               6% Polek uważa się za piękne, a aż 59% za przeciętne - a jak Ty się czujesz?
     Marka Dove konsekwetnie od 2012 roku przełamuje stereotypy postrzegania kobiet oraz mówi o samoakceptacji. W tym roku marka Dove stawia na Polki i zachęca się je do ujawnienia swojego prawdziwego piękna!
11 maja rusza wielka kampania skierowana wyłącznie do nas! Polki mają głos! Wreszcie będą usłyszane i zauważone! Mają możliwość powiedzieć – jestem piękna! Zwrócą uwagę na swoje atrybuty, które nie koniecznie związane są z wyglądem! Polki mają szansę przyłączyć się do akcji NaroDove Piękno!
Zajrzyjcie na stronę tutaj i wyraźcie  swoją aprobatę dla kampanii klikając przycisk „popieram”. Każdy głos poparcia jest liczony i przyczynia się do zwiększenia ogólnej liczby osób, które w całej Polsce dołączą do akcji.

Na Stronie odbywa się też konkurs, możecie zaprojektować, niepowtarzalną koszulkę z własnym napisem, dlaczego czujecie się piękne. Zajrzyjcie do galerii konkursowej i zobaczcie, z jakich powodów są piękne inne kobiety. 
Spośród osób, które dołączą do akcji codziennie marka Dove będzie losować 85 T-shirtów z manifestami. Osoby, którym nie uda się wygrać będą miały możliwość zakupu T-shirtu. 
Muszę jeszcze wspomnieć o cudownej kobiecie, która została ambasadorką Dove, jest to Dorota Wellman, cudowna, pełna ciepła, ale też z pazurem kiedy trzeba. Ambasadorkę wybrali idealnie, ponieważ uważam, że ona zdecydowanie jest świadoma tego, że jest piękna. 
      
Inspiracją dla nas  mogą być manifesty  Doroty Wellman:
• Jestem  piękna, bo lubię i akceptuję siebie
• Jestem piękna, bo jestem sobą i znam swoją wartość
• Jestem piękna, bo jestem mądra i zaradna
• Jestem piękna, bo jestem Polką
• Jestem piękna, bo jestem optymistką i kocham życie.

Jak Wam się podoba ta akcja?, dla mnie jest świetna, oryginalna i pozytywnie energetyczna

Equilibra szampon restrukturyzujący Witamy po długiej przerwie.

Autor: Unknown 10 komentarze
Po długiej przerwie, wreszcie wracamy, mam nadzieje, że jeszcze ktokolwiek o nas pamięta. Długo nam zeszło.Ach nie ma co narzekać, wiem jedno-blogowanie uzależnia, nie było dnia, by choć na chwilę nie zerknąć na bloggera, by nie zajrzeć na "funpagi" Mój maż zachwycony nie jest, bo "kiedy ty chcesz pisać, po nocach!!! Pewnie będziemy rzadziej, ale będziemy :)
No nic, nie ma co lamentować, tylko czas Wam pokazać kosmetyki, które stosowałam, kiedy nie "blogowałam" Ostrzegam, że czasem zdjęcia produktów nie będą moją własnością, bo po prostu nie wszystko posiada zdjęcia (wiecie jak to jest z kartą pamięci-zawsze się kończy, gdy jest coś ciekawego do sfotografowania, człowiek za szybko wciska kasuj, i za chwile jest "o jej"

Dziś Equilibra i jej szampon restrukturyzujący.
                                                 Zdjęcie pochodzi ze strony Equilibra
Producent zapewnia, że jest to szampon regenerujący, do włosów suchych i zniszczonych zabiegami fryzjerskimi. Zawiera kompleks roślinny Phytosinergia-aloes, olejek arganowy i keratynę. Wzmacnia, odżywia, regeneruje, a dodatkowo chroni  i zwiększa odporność na działanie niekorzystnych czynników zewnętrznych.

Skład: Aqua (Water), Ammonium Lauryl Sulfate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cocoamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Hydrolyzed Wheat Protein, Argania Spinosa Kernel Oil, Phospholipids Sphingolipidis C10-40 Isoalkylamidopropylethyldimonium Ethosulfate, Dipropylene Glycol, Polyquaternium 44, Coco Glucoside Glyceryl Oleate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Glycol Distearate, Laurdimonium Hydroxypropyl, Hydrolyzed Keratin, Laureth – 10, Cocamide Mea, Sodium Phytate, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Parfum

Moja opinia:
Butelka z klikiem o pojemności 250 ml, można go odwrócić, dozowanie wygodne. Szampon jest średnio gęsty, w kolorze biało perłowym  i bardzo przyjemnie pachnie aloesem, świeżo, rześko, ten zapach długo pozostaje na włosach. Wydajny, wystarczy odrobina by umyć włosy, dobrze się pieni i łatwo spłukuje. Niestety jak to u mnie z szamponami, żeby rozczesać, potrzebuje odżywki, no to już przyzwyczajenie włosa do sztucznych dodatków.

Muszę Wam powiedzieć, że ten szampon, naprawdę się u mnie sprawdził, Włosy mają zdrowy blask, są puchate, ale "nie rozłażą" się na cztery strony świata.

Sprawia, że włosy są miękkie i sypkie, właśnie takie, jakie być powinny. Zdecydowanie poprawił im kondycję, bo włosy mam gładkie, nawilżone i taakie zdrowe. Ten szampon sprawdził się u mnie naprawdę bardzo dobrze.
Nie zawiera Sls, Sles, parabenów, sztucznych barwników , detergentów, tym sposobem zdarza mi się umyć tym szamponem włoski moim dzieciom, mają wtedy takie mięciutkie, puszyste i tak przyjemnie pachną. 
Lubie go, tak samo, jak jego aloesowego brata, o którym pisałam tutaj .
                     
                         








                                      Więcej produktów oraz sklep internetowy  znajdziecie tutaj
                        

Miałyście już coś z Equilibry? Dajcie znać, jak się u Was sprawdziły, bo ja odkryłam kilka  perełek tej marki, którymi Was niedługo zasypię.

Moje pranie zkapsułkami Vizira

Autor: Unknown 3 komentarze
Agencja marketingowa Trnd , jest to rodzaj marketingu szeptanego, działającego podobnie jak Streetcom,  wypełniamy ankiety i jeśli nasz profil będzie odpowiadał, to otrzymujemy różne produkty do testowania)
Dzięki nim miałam możliwość przetestowania kapsułek piorących marki Vizir.
 Skuteczność Vizira w nowej formie,kapsułka, to skoncentrowany środek piorący w płynie, który zapewnia wygodne i skuteczne pranie.
Kolekcja kapsułek Vizira, to 3 warianty:
-Original Fresh-pomarańczowy kolor-"są stworzone dla tych, którzy pragną legendarnej bieli Vizira już przy   1 praniu"
-Fresh Flower-kolor zielony-" właściwy wybór, jeśli chcemy sie cieszyć zarówno doskonałą czystością, jak i  świeżym zapchem naszych ubrań"
-Sensitive Clothes-kolor niebieski-"odpowiednie do prania rzeczy osób o wrażliwej skórze. Sprawia, że ich   ubrania będą delikatne, a przy tym idealnie czyste"



Paznokciowe wyzwanie z Nail Tekiem

Autor: Unknown 3 komentarze
Moje paznokcie-no jest tak sobie, wogóle nie są mi posłuszne, nie chcą pozwolić na zapuszczanie, uwielbiają łamać się w najmniej oczekiwanych momentach, potrafią nawet zadrzeć sie niespodziewanie. A ja je tak szanuję, wszelkie prace porządkowe wykonuję w rękawiczkach, olejkuję je różnymi wynalazkami, ładuję w siebie suplementy diety i nic-taka wdzięczność ze strony moich pazurków.
A jak się sprawdził u mnie kultowy Nail Tek?
Nail Tek  amerykańska marka produktów do pielęgnacji i ochrony paznokci. Na Stronie  możecie w łatwy sposób sprawdzić jaki macie typ paznokcia, co poleca marka, na Wasze pazurki
 Nail Tek posiada kilka linii odżywek przeznaczonych na różne problemy paznokciowe:
Formuła I MAITENANANCE PLUS -paznokcie normalne
Formuła II INTESIVE THERAPY -paznokcie cieńkie, miękkie i rozdwajające się
Formuła III PROTECTION PLUS -paznokcie twarde, kruche, suche
Formuła IV XTRA -paznokcie miękkie
W każdej z tych linii mamy też podkładową odżywkę FOUNDATION, matową, lekko mleczną, służącą wyrównaniu płytki.
Zgodnie z zaleceniami producenta, powinniśmy używać obu odżywek. Po nałożeniu lakieru podkładowego, nakładamy 2 warstwy dowolnego  lakieru kolorowego( choć Nail Tek również posiada lakiery kolorowe), i jako 4 warstwę nakładamy odżywkę bezbarwną z danej linii. Co ciekawe, należy przez 7 kolejnych dni, nakładać codziennie jedną, nową warstwę lakieru bezbarwnego. Po 7 dniach wszystko zmywamy i zaczynamy całą procedurę od nowa. Ciekawe co?
Oczywiście marka, jak na profesjonalistę, posiada też odtłuszczacz do paznokci, oliwke, lakier ochronny, wysuszacz lakieru, a nawet rozcięczalnik do lakierów.



Zapachy od Bi Es

Autor: Unknown 3 komentarze
Uroda Polska polska firma kosmetyczna, specjalizująca się w produkcji wyrobów kosmetycznych dla kobiet, mężczyzn oraz dla dzieci. Na pewno znacie, lub chociaż słyszałyście np. o seriach kosmetyków:  "Kwiaty Polskie", "Melisa". "Makler" dla mężczyzn, czy serie dla dzieci z "Monster High", "Barbie",         "Hot Wheels".
Ja te marki znam jedynie "z widzenia", jeszcze nigdy nie używałąm kosmetyków tej firmy, choć mam ochotę wypróbować coś z "Melisy"-ale to kiedyś...
Trafiły do mnie wody perfumowane tej firmy, a to dzięki Sample City (jest to portal, na którym po zarejestrowaniu się, wypełniamy ankiety i jeśli okaże się, że nasz profil pasuje do danego badania, przy odrobinie szczęścia możemy testować różne ciekawe produkty. Polecam, to już moje drugie testowanie z tym portalem.)_
Jestem bardzo miło zaskoczona, bo do sprawdzenia otrzymałam aż 3 buteleczki różnych wód perfumowanych "Bi-es"
Bi-es Miss Belle:


Miss Belle to lekka, szyprowo-owocowa kompozycja, subtelnie przełamana delikatnymi akordami drzewnymi. Różowo-pudrowy odcień podkreśla romantyczny styl. Otul się ciepłą wonią i poznaj nowy wymiar zmysłowości.
Zapach szyprowo-owocowy z akordami drzewnymi i kwiatowymi.
Pojemność: 100 ml

Moi:



Zapach orientalno-korzenny, subtelny i nowoczesny. Białe kwiaty nadają niepowtarzalności, tworząc bardzo zmysłową kompozycję.
Nuty głowy: nuty zieleni, brzoskwinia, śliwka, frezja
Nuty serca: konwalia, róża, jaśmin, irys, ylang-ylang
Nuty podstawy: drzewo cedrowe, drzewo sandałowe, cedr, ambra, piżmo, wanilia, bób Tonka
Pojemność: 100 ml

Experience the Magic



Zapach kwiatowo-owocowy
Z nowym zapachem Experience the Magic odkryjemy magiczne właściwości: bursztynu, bergamotki i frezji, które zabiorą nas w ekscytującą podróż do świata alchemii. Wystarczy jedna kropla, by pozostawić subtelny ślad woni na kilka godzin. Codzienna doza niepowtarzalnej nuty podkreśli eteryczny styl.
Nuta głowy: bergamotka, jabłko, liście białej herbaty
Nuta serca: fiołek, róża, frezja
Nuty podstawy: bursztyn, nuty drzewne cedr i piżmo


Na temat  gustów zapachowych, dyskutować nie będę, dlatego nie chce Wam opisywać każdego zapachu z osobna, bo to co będzie odpowiadało mojemu noskowi, wiadomo, że dla kogoś z Was może okazać się zbyt słodkim, jesli dla mnie będzie zbyt mdłe Waszym noskom przypasuje. 
Wody perfumowane znajdują się w przepięknych flakonikach, które będą stanowiły ozdobę na półce, a zapach Experience ozdobiony jest kryształkiem Svarowskiego, co może dodać mu dodatkowej wyjątkowości.
Zapachy-jestem pozytywnie zaskoczona, bo wody nie zajeżdżają spirytusem, ani takimi typowymi tandetnymi perfumami. Trwałość taka sobie, bo na moim nadgarstku utrzymują się ok. dwóch godzin, ale oczywiście to wszystko kwestia skóry. Na ubraniu czuję je nawet na drugi dzień.
Mam wrażenie, że Bi Es wzoruje się na nutach zapachowych znanych marek i muszę przyznać, że czasem nieźle im te kompozycje wychodzą, bo Miss Belle odrobinę zalatuje mi Naomi C, a w tym tygodniu z ciekawości zwróciłam uwagę na Paradisco, która dość podobnie pachnie do Escady, a Emotion kiedyś miałam i przypominał mi Coty te z Wykrzyknikiem. Same atomizery działają bardzo dobrze, nie zacinają się i psikają dobrze, , nie wypływa z nich za duża ilość płynu. Nie pozostawiają plam na ubraniu.
No więc za około 20 zł, otrzymujemy piękny flakonik, w sam raz do torebki, trwałość w miarę, da się przeżyć, ale za taką kasę, mogę sobie psiknąć kilka razy w ciągu dnia, a poza tym, jeśli  zapach nie przypadnie mi do gustu, to spokojnie mogę go przekazać dalej, nie drąc włosów z głowy, że wydałam kupę forsy, na coś, co początkowo miało być moim zapachem, ale niestety po pewnym czasie zmieniło się.
A jak u Was stawiacie na wody z wyższych półek, czy raczej szukacie czegoś w rozsądnej cenie?






PODPIS

Equilibra-włosy upojone aloesem-olejek nabłyszczający do włosów Part Three

Autor: Unknown 2 komentarze
Kolejna i na pewno nie ostatnia przyjemność włosowa od Equilibry, to olejek nabłyszczający do włosów.
Mamy tu znów do czynienia z formułą Phytosinergia-olejkiem arganowym, wyciągiem z pszenicy i aloesem oraz olejkiem z siemienia lnianego. Można go używać na 3 sposoby:
-użyty na suche włosy ożywia je
-stosowany na mokre, chroni je w trakcie stylizacji
-stosowany na świeżo wysuszone, dodaje im blasku
Nie zawiera parabenów, alergenów, sztucznych barwników.




Skład:
cyclopentasiloxane, cyclohexasiloxane, dimethiconol, linum usitatissimum seed oil, argania spinosa kernel oil, tritcum vulgare germ oil, helianthus annuus seed oil, aloe barbadensis leaf extract, parfum
Buteleczka pojemności 50 ml wykonana z grubego szkła(nie tłukące, bo moja córa już się do niej nie raz dopadła w celu użycia), pompka pozwala nam dozować odpowiednią ilość. Konsystencja oleista, ale dość rzadka, nie klejąca. Muszę wspomnieć o zapachu, który dla mojego nosa jest bardzo przyjemny, początkowo czuję aloes, by za chwilę doszedł do niego zapach bardzo delikatnych perfum?-nie potrafię sprecyzować. Ten zapach utrzymuje sie na włosach kilka godzin, polepszając samopoczucie. Używam go na mokre włosy, wcieram go prawie na całej długości, omijając skórę głowy. Mimo, że jest dosć tłusty, bardzo szybko wpija się we włosy, nie obciążając ich, sprawiając, że stają się sypkie i lekkie. Dobrze wygładza końcówki-skleja je, włosy są rzeczywiście błyszczące i miękkie. Pomimo, ze moje włosy są cieńkie i ztendencją do przetłuszczania, więc generalnie nie lubię ich olejować, jednak w tym przypadku-dwie, trzy kropelki nie robią im krzywdy.
Bardzo wydajny, uważajcie jednak, żeby nie przedobrzyć z nim, bo potrafi skleić włosy.
Cena w zależności od sklepu (apteki) 20-25 zł,może odrobinę przerażać, jednak jest naprawdę wydajny,     i powiadam Wam, warto go używać, oj warto :)
P.S. Ciekawskie paluszki zbadały i buteleczka jest odkręcana, więc jak już uda Wam się wykończyć ten olejek, opakowanie możecie wykorzystać ponownie.


Rozświetlam cerę z Beauty Formulas

Autor: Unknown 1 komentarze
Maseczki Beauty Formulas znam od pewnego czasu, pamietam, ze kiedyś użyłam kokosowej, która fajnie pachniała... ale bardziej lawendą niż kokosem, ładnie nawilżyła twarz, miałam też maskę do włosów z miodem w składzie, ta była też w miare ok, choć pamiętam, że był w niej alkohol.
Zaczęłam w ten sposób, ponieważ od Pani Sylwii z Equilibry otrzymałąm do przetestowania właśnie Rozświetlającą Maskę do twarzy Beauty Formulas. Maska ma przywrócić pozbawionej życia skórze świeżość i blask, rozjaśnić ją i sprawić, że twarz nabierze promiennego wyglądu.
Zawiera arbutynę, wyciąg z korzenia morwy, wyciąg z kwiatu pomarańczy i zielonej herbaty, które wnikają w głąb naskórka, odżywiają i wyrównują jej barwę.



To bee continued

Autor: Unknown 17 komentarze
Oł  Matko teraz czuję się jak nastolatki, które zawieszają blogi po to, by poczytać komentarze w stylu :plis nie odchodź"....
Niestety muszę na razie zawiesić moją Malinową Chatkę, powód, to oczywiście dwójka moich uroczych skarbów, którym muszę poświęcać swoją uwagę. Dziecko chodzące i dziecko prawie już siedzące dają mi ostro w kość. W ciągu dnia nie mam szans na pisanie, mój laptop zawalony jest bajkami o Dorze i śwince Peppie, a wieczorami co prawda ojciec zajmuje się maluchami, no ale wiecie jak to jest, Julka wpada co chwilę: "mama co robisz?, "daj pić" "włącz Dorę". Mężula też jest zdolny, bo jak tylko Dominik zaczyna jojczeć, to słyszę z pokoju "mama, a może on głodny", "mamcia, a może on ma kupsztaka"
A na koniec tekst: "no przecież daliśmy Ci odpocząć" Taa jasne, teraz jak mąż zostaje z dziećmi, profilaktycznie wyjeżdżam samodzielnie na kawusię i mam święty spokój.
Znaczy, to nie jest tak, że jestem całkowicie uzależniona od moich dzieci, czy też nie radzę sobie z obowiązkami domowymi, no ale czasu mało, a przy dwójce dzieci, to ten czas się podwaja, gdzie przygotowanie do samodzielnego  wyjścia, to max 15 min, przy samej Julce, to był czas ok. pół godź, no to przy dwójce dzieci, to zanim się zbierzemy do kupy-godzina.
Trzymajcie kciukasy, żeby Julia dostała się do przedszkola, mam nadzieję, że ją przyjmą, bo jest na liście.
Więc mam ambitny plan wrócić do bloga we wrześniu, no chyba, że jakimś cudem dzieci mi spokornieją i zaczną bardziej zajmować się sobą osobiście, a nie tym co matka robi.
Pięknie dziękujemy, że byliście z nami przez ten cały czas no i mam cichutką nadzieję, że na nas zaczekacie i nie zapomnicie.
A zatem do zobaczenia i do napisania.





PODPIS

Eguilibra- włosy upojone aloesem-odżywka zwiększająca objętość PartTwo

Autor: Unknown 36 komentarze
Equilibra w swojej ofercie posiada również głęboko nawilżajacą odżywkę zwiększającą objętość. Coś dla moich włosów, których ilość można policzyć na palcach. Tu podobnie jak przy szamponie, o którym pisałam mamy do czynienia z kompleksem phytosinergia oraz trzema ulubieńcami mojej czupryny, czyli aloesem, olejkiem arganowym i keratyną.

Ekotuptusie czyli po naszemu Papuciaki

Autor: Unknown 27 komentarze
Stopki mojej córki, to długa opowieść, już prawie trzyletnia. Julka urodziła się z prawą stopą zwiniętą do środka. Po prostu, moja indywidualistka postanowiła sobie zawinąć stopę i tak sobie rosła przez 9 miesięcy w brzuszku. Może mnie wysmiejecie, ale ja mam też modę zawijania zimnych stóp o nogi mojego męża i teraz zastanawiamy się czy teoria-zabobon zachowań w ciąży nie jest przypadkiem prawdą( coś na zasadzie "nie ubieraj w ciąży korali, bo się dziecko urodzi owinięte pępowiną"-może tak jest w przypadku naszych stopek?

W Nowy Rok z nowym kalendarzem

Autor: Unknown 26 komentarze
Nowy Rok nadszedł  nieubłaganie, a wraz z nim zmiany i porządki. Jak co roku, czas też na nowy kalendarz, ten dla mnie -mały kieszonkowy, w którym zapisuję moje własne sekrety, ale też czas na ten główny z ważnymi datami, który wisi sobie w Naszym Centrum Zarządzania Domem, czyli na ścianie w kuchni.
Tak, ten wiszący-oblepiony karteczkami samoprzylepnymi , cały popisany, zgubiłabym się bez niego.
W tym roku oczekiwanie na wypłatę, płacenie rachunków, pilnowanie szczepień,  czekanie na śmieciarza( takie rzeczy tylko na wsi :) ) będzie mi umilał kalendarz z mordkami moich dzieci od Pix Book

 

Malinowa Chatka Copyright © 2011 Design by Ipietoon Blogger Template | Make Money from Zazzle|web hosting