Dominik przyszedł na świat 15.08.2013 roku o godź 5 24 dając nam 56 cm szczęścia i 4090 gr radości.
"Mimik" jak go nazywa Julka, zdrowy, cudny, poród bardzo szybki, wesoły i prawie bezbolesny. Cieszę się, że pojechaliśmy do szpitala, który jest bliżej nas, bo przyznam Wam, że do Bydgoszczy byśmy nie dojechali, tak szybko wszystko poszło. Na sali porodowej tylko się położyłam na łóżku:
Położna: My już rodzimy!
Ja : gdzie jak ??? a gdzie pufanie, skakanie na piłce i liczenie skórczy????
Położna: nie ma czasu na pufanie-rodzimy!
I tym sposobem 10 min i Dominik przerwał szpitalną ciszę swoim krzykiem.
Nawet sie nie nacieszyłam skórczami, tak szybko poszło, mąż się śmieje, że pomogła droga do szpitala, bo tak szybko jechał a do tego stan amortyzatorów w naszym samochodzie jest fatalny, więc to "wytrzęsło" małego z brzuszka.
Niestety dobre się skończyło, bo Dominik jest głodomorkiem i życzy sobie pierś co 20 min, tak więc praktycznie cały dzień na okrągło go karmię. Złamałam się i wieczorem podaję mu butelkę, no i na butli pośpi dłużej-położna twierdzi, że do miesiąca i powinien się unormować-czekam na to z utęsknieniem.
Julia jako starsza siostra coś sobie nie może poradzić z nową stresującą sytuacją, tuli się do mnie cały czas i niestety wrócił smoczek, i do tego zdarza jej się zrobić siusiu do majteczek, poza tym jest super grzeczna, dba o braciszka, głaszcze go i całuje, jest bardzo dobrą starszą siostrą, tylko, że musimy się przyzwyczaić do tej trudnej dla niej sytuacji.
Poprosimy Was o o jeszcze troszkę czasu, niech to wszystko się u nas unormuje i wracamy do blogowania.
Dziękujemy za komentarze i wybaczcie, że na razie nie odpisujemy, ale chwilowy brak czasu .
Pozdrawiamy.
Dominik, to czysta Julka, prawie nie do odróżnienia, tutaj na jednym zdjęciu
są oboje, zgadnijcie, które jest które?